Stronę wyświetlano:

środa, 28 marca 2012

07. Jego ofiara, utrudnia

Możecie już buczeć. Ale i tak nie przeproszę.
 Choć marne jest to coś, dedykuję je Kandacie. Chcę, żeby mimo wszystko dalej tworzyła, bo wychodzi jej to naprawdę dobrze. Może tworzyć, skoro ja mogę.
Mata rozdział siódmy.
Fuj.


***
- Witam, nazywam się Gabriel Sagan.
- Głupie imię, nie?
- Aidio, ucisz się. Sebastian Michaelis.
- Dziękuję, że zgodził się pan mnie tu przyjąć. – Chłopak uścisnął dłoń demona i skrzywił się lekko, gdy ten odwzajemnił uścisk.
Sebastian uśmiechnął się serdecznie, po chwili wracając do miny bynajmniej nie świadczącej o ciepłych uczuciach dla gościa.
Gabriel poczuł chłód.
- Chodź, pokażę ci twój pokój – oznajmiła entuzjastycznie Aidia, łapiąc za jedną z toreb podróżnych przyjaciela. Waga bagażu pozwoliła jej jednak jedynie zatoczyć się i upuścić go z powrotem na podłogę.
- Uspokój się – powiedzieli jednocześnie Sebastian i Gabriel, po czym pierwszy obdarzył drugiego tak przeszywającym spojrzeniem, że ten odwrócił wzrok.
Następnie z pewnym trudem podniósł jedną z toreb.
- Ja go zaprowadzę. Aidio, masz, zdaje się, zadania do odrobienia.
Dziewczyna chciała zaprotestować, ale Michaelis uniósł dłoń, by ją uciszyć.
- Później porozmawiacie. Niech najpierw się rozpakuje.
- Żartujesz chyba… - dziewczyna urwała, widząc spojrzenie demona.
Sebastian, upewniwszy się, że Gabriel to widzi, bez najmniejszego wysiłku zarzucił sobie na ramię torbę chłopaka i z uśmiechem odebrał mu drugą.
- Musisz być zmęczony – wyjaśnił - proszę za mną – spokojnie wszedł po schodach, a Sagan podążył za nim, zostawiając rozbawioną Aidię w holu.  
Mimo, że Gabryś bardzo chciał zapamiętać drogę do pokoju, w którym Sebastian go ulokował, już po chwili dał sobie spokój. Podejrzewał, że Michaelis z rozmysłem wybiera drogę możliwie najbardziej skomplikowaną, ale postanowiło pominąć to milczeniem.
Kiedy w końcu dotarli pod właściwe drzwi (które, ku wielkiej uciesze gościa, wyglądały dokładnie tak samo, jak niemal wszystkie w tym domu) zwrócił się do gospodarza z zamiarem podziękowania mu, ale ten uniósł dłoń, by go powstrzymać.
- Jeszcze kilka rzeczy trzeba omówić – oznajmił uprzejmie, po czym otworzył drzwi i prawie wepchnął gościa do pokoju.
Oczywiście nie uznał za stosowne upomnienie go, aby nie rozdziawiał ust.
- Czysta pościel jest w tamtej szufladzie – zaczął. - Drzwiami na wprost wychodzisz na balkon, tymi po lewej do łazienki, po prawej do garderoby. Postaraj się nie potłuc żyrandola i utrzymać względny porządek. I nie życzę sobie, żebyś palił w domu.
Gabryś otrząsnął się.
- Nie palę – skłamał. Drażniło go, że Sebastian próbuje zgadywać jego nałogi.
- Żartujesz. Twoje ubranie trąci tytoniem, masz pożółkłe paznokcie i dostałeś zadyszki przy wchodzeniu na piętro – oznajmił demon zachowując przyjazny wyraz twarzy.
Sagan skrzywił się.
- O dziesiątej wieczorem zamykam bramę i wszystkie drzwi wejściowe, więc jeśli nie chcesz spać na ulicy, wracaj wcześnie – kontynuował Michaelis.
- Oczywiście – stwierdził gość z przekąsem.
- Poza tym nie życzę sobie, żebyś włóczył się w nocy po korytarzach.
- Aha.
- Rzecz jasna mam nadzieję, że będziesz zachowywał się przyzwoicie. Wiesz chyba, o jakich zachowaniach mówię. To wszystko - demon skierował się do wyjścia. - Zejdź na kolację o szóstej. Śniadania jemy o siódmej rano, obiad o drugiej po południu. I tylko w tych porach – zatrzymał się, położywszy rękę na klamce. - Zrozumiałeś, prawda?
- Tak, panie – zapiał teatralnie Gabriel.
Sebastian drgnął i odwrócił się do gościa.
Wyraz jego twarzy odebrał Saganowi ochotę na drwiny.




W około kwadrans po wyjściu Sebastiana w pokoju rozległo się pukanie.
- Proszę!
- Rozpakowałeś się już? – Aidia cicho wsunęła się do pokoju.
- Prawie – dziewczyna już otwierała usta, więc dodał - ale lepiej mi nie pomagaj.
- Jak chcesz – Róża usiadła na podłodze obok otwartej dopiero torby i bez skrępowania zaczęła przebierać w rzeczach gościa.
- Aidia, zostaw to! – Chłopak gwałtownie szarpnął torbą w swoją stronę.
Dziewczyna westchnęła.
- Jeśli masz jakieś świerszczyki, lepiej dobrze je schowaj. Sebastian i tak je znajdzie, ale przynajmniej nie zarzuci ci, że mnie demoralizujesz.
Gabriel postanowił zostawić to bez komentarza.
- Kim w ogóle jest ten facet?
- Skomplikowane.
Na tym Aidia by skończyła, gdyby nie spojrzenie, które rzucił jej przyjaciel.
- Pedagog. Pomógł mi parę razy. Teraz mam z nim nauczanie indywidualne, a jego…metody wymagają, żebym została tutaj.
- Nie chodzisz do szkoły? – Gabriel spojrzał na nią zszokowany, na co odwróciła wzrok.
- Nie czuję się najlepiej – stwierdziła cicho.
- W czym ci pomógł? – Spytał szybko Sagan, zapobiegając kłopotliwej chwili milczenia.
- Przed wakacjami wyrzucili mnie ze szkoły – zaświergotała, uprzednio spojrzawszy na przyjaciela z udawaną wdzięcznością.
- Boże.
- Dzięki niemu przyjęli mnie z powrotem zanim jeszcze zostałam wykreślona z listy uczniów.
- Jak to zrobił?
- Ma charyzmę – Aidia uśmiechnęła się rozbrajająco.
Gabriel skrzywił się i postanowił zmienić temat.
- Byłem wczoraj u Alki - zaczął kładąc się na łóżku i podkładając ręce pod głowę.
Aidia podniosła głowę.
- Nie mogłeś zostawić jej w spokoju?
- Zaprosiła mnie!
- Biedna.
Chłopak posłał jej mordercze spojrzenie.
- Ucieszyła się, że do ciebie jadę. Ale piekli się, bo nie dzwonisz i nie odbierasz, kiedy dzwoni do ciebie.
- Tak wyszło – wyjaśniła Róża.
- Kazała ci przekazać, że masz podlewać kwiaty w domu, nie przesiadywać do późna, często robić pranie, nie zaczepiać ludzi po zmroku i stosować antykoncepcję.
Dziewczyna uniosła się tak szybko, że zakręciło jej się w głowie.
- Głupi jesteś – mruknęła, siadając obok Gabriela.
Zapadła cisza. Chłopak uparcie wpatrywał się w Aidię. Ponieważ nie było reakcji, postanowił się odezwać.
- Nie widziałbym cię raczej w podejrzanych związkach ze starszymi mężczyznami, ale różne rzeczy ci strzelały już do głowy – oznajmił radośnie.
- Pierdolisz – Róża podciągnęła kolana pod brodę. - Zresztą Sebastian jest gejem.
Chłopak wytrzeszczył oczy.
- Skąd wiesz?
- A skąd wiesz, że nie?
- Nie wygląda.
- Ale myślę, że jest.
- Dlaczego?
- Nie wiem.
- Nie wiesz?
- Nie.
Gabriel zacmokał zniecierpliwiony.
- Uważaj, chyba wpadłeś mu w oko – ostrzegła, doskonale świadoma faktu, iż Sebastian prawdopodobnie ich podsłuchuje.
- Jesteś nienormalna – mruknął chłopak, nie wiedząc, czy brać to za żart, czy nie.
Chwilę konsternacji przerwało pukanie do drzwi i wywołany nim głośny śmiech Aidii.




W ciągu kilku następnych tygodni stało się jasne, że Sebastian nie tylko nie ufa Saganowi, ale także szczerze nim gardzi i absolutnie nie znosi jego towarzystwa. Oczywiście, oficjalnie jako gość Gabriel posiadał największe przywileje w jego domu, jednak był także w wysublimowany sposób poniżany i obrażany przy każdej możliwej okazji. I między innymi dlatego, że był, delikatnie mówiąc, lekkoduchem, a jego indeks zdecydowanie nie zawierał najlepszych ocen, okazji było dużo. Mimo to chłopak starał się znosić to wszystko z godnością, a Aidię najwyraźniej bawiło obserwowanie ich potyczek, więc nie zwracała nauczycielowi uwagi.
Bardziej, niż zastanawianie się nad źródłem wzajemnej niechęci tej dwójki, pochłaniały ją własne sny i ich potencjalne znaczenie.
Oraz powód, dla którego Sebastian nie pozwalał jej wychodzić z domu bez jego towarzystwa - ten sam, który mimo wszystko już niebawem miał poważnie namieszać w misternie rozplanowanej grze Sebastiana.