Tadam! Mówiłam, że będzie po majówce, i co? Jest po majówce! I to wciąż w maju! No już, gloryfikujcie mnie!
Ok, tak naprawdę, to nie ma ku temu powodów. Serio.
Roboczy tytuł rozdziału ósmego to "seks i trochę o tym, o co w ogóle chodzi w opowiadaniu, ale nie za dużo".
Sama wymyślałam.
Podobnie, jak cały rozdział.
Ale jakby co, chowam się za wieczną tarczą słów "to tylko worek treningowy".
Dla Mary, która molestowała mnie o fragmenty z WDŻ.
Nie wiecie, co to?
Dowiecie się za chwilę.
***
Garton, Ty głupku.
Nie, nie prowokuję Cię. Gdybym chciała Cię
sprowokować spytałabym na przykład, dlaczego jeszcze Cię tu nie ma.
Zarzuciłabym Ci, że się boisz.
Ale to nie tak, Ty przecież masz zasady.
Jestem zamknięta w wielkim domu i nawet
kwiatki w moim mieszkaniu musi podlewać Gabriel. Mimo wszystko wiesz pewnie,
jak intensywnie myślę o swojej przyszłości i jak bardzo się o siebie boję.
Odrzucając ironizowanie, myślę o Tobie.
Zabijesz mnie?
Przyjdziesz do mnie, sprowokowany tym
listem, czy poczekasz, aż wszystkie Twoje łańcuchy opadną?
Trochę byłam zaskoczona, zapomniałam o
Twoich zwyczajach.
Wczoraj zakopałam Twój medalion w ogrodzie.
Pomyślałam, że wszystkie rośliny pogniją. Jak Ty. Ale nie zdążyły, bo kiedy
weszłam znów do pokoju, medalion leżał tam, gdzie zostawiłeś go jakiś czas
temu.
Chris, jesteśmy nienormalni. Oboje,
naprawdę.
***
W
ciągu paru tygodni jakoś udało się Róży przyzwyczaić do nauczania
indywidualnego z Sebastianem. Zwłaszcza, że pogoda nie sprzyjała
przyjemnościom, jakimi bez wątpienia byłyby codzienne spacery do szkoły. Jednak
nie zmieniło to faktu, że wciąż nie pałała zbytnim entuzjazmem do zajęć i wraz
z wiosennym słońcem oraz narastającym bólem głowy, jaki wywoływały lekcje,
dziewczyna coraz częściej myślała o powrocie do dawnej placówki. Az nadszedł
dzień, kiedy ostatecznie odrzuciła Sebastiana jako nauczyciela.
***
-
Od dziś wprowadzam ci nowy przedmiot.
Aidia
jęknęła.
-
Siedź prosto. Ponieważ z algebrą radzisz sobie coraz lepiej, zamiast dodatkowej
matematyki możemy rozpocząć wychowanie do życia w rodzinie.
Dopiero
teraz Różyczka się wyprostowała.
-
Ale dlaczego? – spytała, starając się brzmieć jak najżałośniej.
-
Ponieważ jest on w programie. Wolisz matematykę?
- Ale
z tobą? Pomyślałeś o tym, że może mnie to krępować?
Sebastian
uśmiechnął się serdecznie.
-
Tak.
-
I?
-
Zapisz, proszę, pierwszy temat.
On naprawdę jest demonem.
***
Kiedy
przed kolejną lekcją WDŻ-u Aidia po raz tysięczny głośno zastanawiała się,
dlaczego musi rozmawiać z Sebastianem o naturalnych metodach planowania
rodziny, konfliktach w małżeństwie i kryteriach dojrzałej miłości, nie
wiedziała jeszcze, że to jej ostatnia lekcja w bibliotece Michaelisa.
Dowiedziała
się, kiedy podsunął jej kartkę z kolejnym tematem i zadaniami.
INICJACJA SEKSUALNA: UWARUNKOWANIA I
SKUTKI.
1. Czym jest inicjacja seksualna?
2. Dokończ zdanie: mój pierwszy raz
wyobrażam sobie…
3. Motywy decydowania się na współżycie
seksualne.
4. Konsekwencje wczesnego współżycia
seksualnego.
5. Omówienie wiersza Marii
Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej „Gdy pochylisz nade mną twe usta...”*
Aidia
wstała.
-
Sebastian. Naprawdę nie mam ochoty rozmawiać z tobą o skutkach inicjacji
seksualnej.
Demon
tylko uśmiechnął się uprzejmie.
-
Dlaczego?
-
Bo jesteś facetem?
-
Owszem. Uważasz, że jako mężczyzna nie jestem uprawniony do rozmów o seksie?
Aidia
poczerwieniała.
- Odmawiam
udziału w zajęciach! Nie potrzebuję uświadamiania.
- Zakładając,
że nie przespałaś szkoły podstawowej, uświadomienie masz za sobą. Dziś skupimy
się na emocjonalnych aspektach…
-
NIE ŻYCZĘ SOBIE TEORETYZOWANIA JAKIEGOŚ STAREGO ZBOCZEŃCA NA TEMAT MOJEJ
INICJACJI SEKSUALNEJ!
Michaelis
spojrzał na Aidię zaciekawiony.
-
Więc zajęcia praktyczne byłyby w porządku?
Dziewczynę
zatkało.
Chwilę
później wybiegła z biblioteki.
Demon
zadowolony przechylił głowę – to było aż osiem lekcji, zanim skapitulowała.
***
Po
zaskakująco łatwej walce o powrót do znienawidzonego i jednocześnie
wytęsknionego liceum, Aidia nareszcie mogła przekroczyć próg swojej nowo-starej
szkoły. Nie było dziwnym, że jej siostra z ulgą przyjęła ten pomysł, natomiast
niepokojący był brak protestu ze strony Sebastiana – z pewnością coś kombinował.
Starając
się o tym nie myśleć, Róża wzięła głęboki oddech – powietrze na korytarzu
szkolnym było gęste i stęchłe.
Witaj w domu, pomyślała Aidia.
Pomyślała
również, że mogliby tu jednak wywietrzyć.
Lub,
zgodnie z zasadą „małych kroczków”, wstawić choćby klamki w okna.
***
Po
pierwszej lekcji (a właściwie jej połowie, gdyż pojawienie się Aidii wydało się
uczniom idealną okazją do zignorowania nauczyciela i wypełnienia spokoju klasy
matematycznej okrzykami w typie „Tęskniłam za tobą!”, „Jak się czujesz?”, „Nowa
fryzura?!” i wreszcie „Kto to jest?”) Róża postanowiła rozejrzeć się po szkole
w celu zarejestrowania wszystkich zmian, jakie mogły zajść pod jej nieobecność.
Budynek
był ogromny – prócz liceum mieściły się tu jeszcze szkoła podstawowa, gimnazjum
oraz wspólna stołówka i blok sportowy. Dziesięciominutowa przerwa nie
wystarczała, by odwiedzić wszystkie miejsca – chyba że, jak Aidia, nieświadomie
próbowało się naśladować helikopter.
I
tak dziewczyna właśnie radosnym truchtem przemierzała łącznik między liceum a
gimnazjum, gdy ktoś na nią wpadł. Drobny, czarnowłosy chłopiec, wyglądający na
ucznia podstawówki, choć nieubrany w tradycyjną kamizelkę z logiem szkoły.
Róża,
która odznaczała się wybitnie widocznym brakiem umiejętności kojarzenia twarzy
z imionami, pomyślała, że to zabawne.
To,
że wszędzie spotykamy osoby przypominające nam kogoś.
Przeprosiła
chłopca, a gdy ten uśmiechnął się zupełnie nie po dziecięcemu, zaczęła mieć
wątpliwości.
-
Wypuszczona z klatki?
Ciemnoniebieskie
oczy chłopca na ułamek sekundy zapłonęły czerwienią.
***
Sebastian
Michaelis nie należał do osób w gorącej wodzie kąpanych. Cel osiągany zbyt
łatwo nie dawał pełni satysfakcji. By złapać ofiarę w swe sidła, demon wolał
krążyć wokół niej, powoli zacieśniając krąg i przystawając co jakiś czas, by
oswoić cel ze swoją obecnością.
Oczywiście,
ofiara nie pozostawała bierna. Był na to przygotowany.
Decyzja
Aidii nie oznaczała, że Sebastian straci nad nią kontrolę. Powinien tylko
zgrabnie odpowiedzieć na jej ruch
Dawno
już mógł załatwić to trochę inaczej.
Tylko
gdzie byłaby w tym zabawa?
Tak
czy inaczej, miał nad nią kontrolę.
Niemalże
całkowitą.
Niemalże.
W
posiadłości rozległ się dźwięk dzwonka. Sebastian niespiesznie podążył w stronę
drzwi, by wpuścić przybysza.
Do
środka wszedł Gabriel, spocony i zły.
A
także po raz tysiączny zastanawiający się, dlaczego Michaelis odmawia
udostępnienia mu zapasowych kluczy.
-
Gdzie Róża? – rzucił od razu.
-
Witaj w domu.
-
Tak, cześć. Gdzie Róża?
Sebastian
westchnął. Z każdą chwilą miał coraz większą ochotę poważnie okaleczyć
chłopaka.
- Jeszcze
nie wróciła.
-
Przecież lekcje skończyła…
-
Wiem. – Uciął demon. – Życzysz sobie poczekać dziś z konsumpcją do kolacji, czy
jednak zdecydujesz się siąść do obiadu?
Gabriel,
który, ku uciesze Michaelisa, zdążył już przegapić śniadanie, natychmiast
ruszył do jadalni. Mieszkał u Sebastiana wystarczająco długo, by wiedzieć, że gospodarz
jest w stanie z serdecznym uśmiechem wyrzucić jego porcję, kiedy wyznaczona
pora minie.
Zresztą,
Róża pewnie włóczy się gdzieś ze znajomymi. Zdarzało jej się.
***
Ciel
Phantomhive roześmiał się. Był to śmiech niezwykle dźwięczny i przyjemny dla
ucha, jednak Aidię coś w nim niepokoiło. Zresztą w całym Cielu – w jego
postawie, drobnej sylwetce, szczupłych palcach bawiących się medalionem
dziewczyny, na pozór niewinnym wyrazie twarzy czy sposobie, w jaki przechylał
głowę, gdy się uśmiechał – było coś, co ją niepokoiło.
Nie
mówiąc o oczach, choć od spotkania na korytarzu już ani razu nie błysnęły
czerwienią. Róża mogłaby więc uznać to za złudzenie. Chciałaby uznać to za
złudzenie.
Ale
wiedziała, że nie może.
-
Jesteś naprawdę ciekawą osobą. Nawet, jeśli twoje słowa nie są prawdziwe.
-
Dlaczego miałabym kłamać?
Chłopiec
w zamyśleniu obracał medalion w palcach.
-
Nie powiedziałem, że kłamiesz. Po prostu nie wszystkiego jesteś świadoma. Nie
wiesz, jak zachowasz się, kiedy…
- Nie
zależy mi na tej wiedzy.
Znów
śmiech.
-
Twój upór na pewno dostarcza Sebastianowi multum rozrywki. Powiedz, lubi cię?
Aidia
otworzyła szeroko oczy.
-
Nie, niemożliwe. Traktuje cię jak lalkę…nie, raczej jak zwierzę chowane na rzeź – kontynuował Ciel. Widząc, że dziewczyna
otwiera usta, chcąc zaprotestować, uciszył ją uniesieniem ręki.
-
Mimo to jesteś zwierzęciem, o które Sebastian bardzo dba. Choć może porównanie
do lalki jest bardziej estetyczne. I – podniósł głos, widząc, że Róża znów chce
coś powiedzieć – niezależnie od tego, co myślisz, to nie twoja gra. Nie jesteś
wolna. Jesteś zgubiona.
Zapadła
cisza.
-
Jestem, od dawna – powiedziała w końcu Aidia kpiącym tonem.
Demon
znów się roześmiał.
-
Naprawdę, gratuluję. Mam nadzieję, że wiesz, w co się wplątałaś. Im dalej
zabrniesz, tym przyjemniej będzie na to patrzeć. Ciekaw jestem… - Ciel
delikatnie pogładził medalion kciukiem – czy naprawdę możliwe jest zawarcie
kontraktu z dwoma demonami.