Stronę wyświetlano:

piątek, 25 maja 2012

08. Jego ofiara, gra

Tadam! Mówiłam, że będzie po majówce, i co? Jest po majówce! I to wciąż w maju! No już, gloryfikujcie mnie!
Ok, tak naprawdę, to nie ma ku temu powodów. Serio.
Roboczy tytuł rozdziału ósmego to "seks i trochę o tym, o co w ogóle chodzi w opowiadaniu, ale nie za dużo". 
Sama wymyślałam.
Podobnie, jak cały rozdział.
Ale jakby co, chowam się za wieczną tarczą słów "to tylko worek treningowy".

Dla Mary, która molestowała mnie o fragmenty z WDŻ. 
Nie wiecie, co to?
Dowiecie się za chwilę.

 ***
Garton, Ty głupku.
Nie, nie prowokuję Cię. Gdybym chciała Cię sprowokować spytałabym na przykład, dlaczego jeszcze Cię tu nie ma. Zarzuciłabym Ci, że się boisz.
Ale to nie tak, Ty przecież masz zasady.
Jestem zamknięta w wielkim domu i nawet kwiatki w moim mieszkaniu musi podlewać Gabriel. Mimo wszystko wiesz pewnie, jak intensywnie myślę o swojej przyszłości i jak bardzo się o siebie boję.
Odrzucając ironizowanie, myślę o Tobie.
Zabijesz mnie?
Przyjdziesz do mnie, sprowokowany tym listem, czy poczekasz, aż wszystkie Twoje łańcuchy opadną?
Trochę byłam zaskoczona, zapomniałam o Twoich zwyczajach.
Wczoraj zakopałam Twój medalion w ogrodzie. Pomyślałam, że wszystkie rośliny pogniją. Jak Ty. Ale nie zdążyły, bo kiedy weszłam znów do pokoju, medalion leżał tam, gdzie zostawiłeś go jakiś czas temu.
Chris, jesteśmy nienormalni. Oboje, naprawdę.

***
W ciągu paru tygodni jakoś udało się Róży przyzwyczaić do nauczania indywidualnego z Sebastianem. Zwłaszcza, że pogoda nie sprzyjała przyjemnościom, jakimi bez wątpienia byłyby codzienne spacery do szkoły. Jednak nie zmieniło to faktu, że wciąż nie pałała zbytnim entuzjazmem do zajęć i wraz z wiosennym słońcem oraz narastającym bólem głowy, jaki wywoływały lekcje, dziewczyna coraz częściej myślała o powrocie do dawnej placówki. Az nadszedł dzień, kiedy ostatecznie odrzuciła Sebastiana jako nauczyciela.

***

- Od dziś wprowadzam ci nowy przedmiot.
Aidia jęknęła.
- Siedź prosto. Ponieważ z algebrą radzisz sobie coraz lepiej, zamiast dodatkowej matematyki możemy rozpocząć wychowanie do życia w rodzinie.
Dopiero teraz Różyczka się wyprostowała.
- Ale dlaczego? – spytała, starając się brzmieć jak najżałośniej.
- Ponieważ jest on w programie. Wolisz matematykę?
- Ale z tobą? Pomyślałeś o tym, że może mnie to krępować?
Sebastian uśmiechnął się serdecznie.
- Tak.
- I?
- Zapisz, proszę, pierwszy temat.
On naprawdę jest demonem.

***

Kiedy przed kolejną lekcją WDŻ-u Aidia po raz tysięczny głośno zastanawiała się, dlaczego musi rozmawiać z Sebastianem o naturalnych metodach planowania rodziny, konfliktach w małżeństwie i kryteriach dojrzałej miłości, nie wiedziała jeszcze, że to jej ostatnia lekcja w bibliotece Michaelisa.
Dowiedziała się, kiedy podsunął jej kartkę z kolejnym tematem i zadaniami.

INICJACJA SEKSUALNA: UWARUNKOWANIA I SKUTKI.
1. Czym jest inicjacja seksualna?
2. Dokończ zdanie: mój pierwszy raz wyobrażam sobie…
3. Motywy decydowania się na współżycie seksualne.
4. Konsekwencje wczesnego współżycia seksualnego.
5. Omówienie wiersza Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej „Gdy pochylisz nade mną twe usta...”*

Aidia wstała.
- Sebastian. Naprawdę nie mam ochoty rozmawiać z tobą o skutkach inicjacji seksualnej.
Demon tylko uśmiechnął się uprzejmie.
- Dlaczego?
- Bo jesteś facetem?
- Owszem. Uważasz, że jako mężczyzna nie jestem uprawniony do rozmów o seksie?
Aidia poczerwieniała.
- Odmawiam udziału w zajęciach! Nie potrzebuję uświadamiania.
- Zakładając, że nie przespałaś szkoły podstawowej, uświadomienie masz za sobą. Dziś skupimy się na emocjonalnych aspektach…
- NIE ŻYCZĘ SOBIE TEORETYZOWANIA JAKIEGOŚ STAREGO ZBOCZEŃCA NA TEMAT MOJEJ INICJACJI SEKSUALNEJ!
Michaelis spojrzał na Aidię zaciekawiony.
- Więc zajęcia praktyczne byłyby w porządku?
Dziewczynę zatkało.
Chwilę później wybiegła z biblioteki.
Demon zadowolony przechylił głowę – to było aż osiem lekcji, zanim skapitulowała.

***
Po zaskakująco łatwej walce o powrót do znienawidzonego i jednocześnie wytęsknionego liceum, Aidia nareszcie mogła przekroczyć próg swojej nowo-starej szkoły. Nie było dziwnym, że jej siostra z ulgą przyjęła ten pomysł, natomiast niepokojący był brak protestu ze strony Sebastiana – z pewnością coś kombinował.
Starając się o tym nie myśleć, Róża wzięła głęboki oddech – powietrze na korytarzu szkolnym było gęste i stęchłe.
Witaj w domu, pomyślała Aidia.
Pomyślała również, że mogliby tu jednak wywietrzyć.
Lub, zgodnie z zasadą „małych kroczków”, wstawić choćby klamki w okna.

***

Po pierwszej lekcji (a właściwie jej połowie, gdyż pojawienie się Aidii wydało się uczniom idealną okazją do zignorowania nauczyciela i wypełnienia spokoju klasy matematycznej okrzykami w typie „Tęskniłam za tobą!”, „Jak się czujesz?”, „Nowa fryzura?!” i wreszcie „Kto to jest?”) Róża postanowiła rozejrzeć się po szkole w celu zarejestrowania wszystkich zmian, jakie mogły zajść pod jej nieobecność.
Budynek był ogromny – prócz liceum mieściły się tu jeszcze szkoła podstawowa, gimnazjum oraz wspólna stołówka i blok sportowy. Dziesięciominutowa przerwa nie wystarczała, by odwiedzić wszystkie miejsca – chyba że, jak Aidia, nieświadomie próbowało się naśladować helikopter.
I tak dziewczyna właśnie radosnym truchtem przemierzała łącznik między liceum a gimnazjum, gdy ktoś na nią wpadł. Drobny, czarnowłosy chłopiec, wyglądający na ucznia podstawówki, choć nieubrany w tradycyjną kamizelkę z logiem szkoły.
Róża, która odznaczała się wybitnie widocznym brakiem umiejętności kojarzenia twarzy z imionami, pomyślała, że to zabawne.
To, że wszędzie spotykamy osoby przypominające nam kogoś.
Przeprosiła chłopca, a gdy ten uśmiechnął się zupełnie nie po dziecięcemu, zaczęła mieć wątpliwości.
- Wypuszczona z klatki?
Ciemnoniebieskie oczy chłopca na ułamek sekundy zapłonęły czerwienią.

***
Sebastian Michaelis nie należał do osób w gorącej wodzie kąpanych. Cel osiągany zbyt łatwo nie dawał pełni satysfakcji. By złapać ofiarę w swe sidła, demon wolał krążyć wokół niej, powoli zacieśniając krąg i przystawając co jakiś czas, by oswoić cel ze swoją obecnością.
Oczywiście, ofiara nie pozostawała bierna. Był na to przygotowany.
Decyzja Aidii nie oznaczała, że Sebastian straci nad nią kontrolę. Powinien tylko zgrabnie odpowiedzieć na jej ruch
Dawno już mógł załatwić to trochę inaczej.
Tylko gdzie byłaby w tym zabawa?

Tak czy inaczej, miał nad nią kontrolę.
Niemalże całkowitą.
Niemalże.


W posiadłości rozległ się dźwięk dzwonka. Sebastian niespiesznie podążył w stronę drzwi, by wpuścić przybysza.
Do środka wszedł Gabriel, spocony i zły.
A także po raz tysiączny zastanawiający się, dlaczego Michaelis odmawia udostępnienia mu zapasowych kluczy.
- Gdzie Róża? – rzucił od razu.
- Witaj w domu.
- Tak, cześć. Gdzie Róża?
Sebastian westchnął. Z każdą chwilą miał coraz większą ochotę poważnie okaleczyć chłopaka.
- Jeszcze nie wróciła.
- Przecież lekcje skończyła…
- Wiem. – Uciął demon. – Życzysz sobie poczekać dziś z konsumpcją do kolacji, czy jednak zdecydujesz się siąść do obiadu?
Gabriel, który, ku uciesze Michaelisa, zdążył już przegapić śniadanie, natychmiast ruszył do jadalni. Mieszkał u Sebastiana wystarczająco długo, by wiedzieć, że gospodarz jest w stanie z serdecznym uśmiechem wyrzucić jego porcję, kiedy wyznaczona pora minie.
Zresztą, Róża pewnie włóczy się gdzieś ze znajomymi. Zdarzało jej się.

***
Ciel Phantomhive roześmiał się. Był to śmiech niezwykle dźwięczny i przyjemny dla ucha, jednak Aidię coś w nim niepokoiło. Zresztą w całym Cielu – w jego postawie, drobnej sylwetce, szczupłych palcach bawiących się medalionem dziewczyny, na pozór niewinnym wyrazie twarzy czy sposobie, w jaki przechylał głowę, gdy się uśmiechał – było coś, co ją niepokoiło.
Nie mówiąc o oczach, choć od spotkania na korytarzu już ani razu nie błysnęły czerwienią. Róża mogłaby więc uznać to za złudzenie. Chciałaby uznać to za złudzenie.
Ale wiedziała, że nie może.

- Jesteś naprawdę ciekawą osobą. Nawet, jeśli twoje słowa nie są prawdziwe.
- Dlaczego miałabym kłamać?
Chłopiec w zamyśleniu obracał medalion w palcach.
- Nie powiedziałem, że kłamiesz. Po prostu nie wszystkiego jesteś świadoma. Nie wiesz, jak zachowasz się, kiedy…
- Nie zależy mi na tej wiedzy.
Znów śmiech.
- Twój upór na pewno dostarcza Sebastianowi multum rozrywki. Powiedz, lubi cię?
Aidia otworzyła szeroko oczy.
- Nie, niemożliwe. Traktuje cię jak lalkę…nie, raczej jak zwierzę chowane na rzeź  – kontynuował Ciel. Widząc, że dziewczyna otwiera usta, chcąc zaprotestować, uciszył ją uniesieniem ręki.
- Mimo to jesteś zwierzęciem, o które Sebastian bardzo dba. Choć może porównanie do lalki jest bardziej estetyczne. I – podniósł głos, widząc, że Róża znów chce coś powiedzieć – niezależnie od tego, co myślisz, to nie twoja gra. Nie jesteś wolna. Jesteś zgubiona.
Zapadła cisza.
- Jestem, od dawna – powiedziała w końcu Aidia kpiącym tonem.
Demon znów się roześmiał.
- Naprawdę, gratuluję. Mam nadzieję, że wiesz, w co się wplątałaś. Im dalej zabrniesz, tym przyjemniej będzie na to patrzeć. Ciekaw jestem… - Ciel delikatnie pogładził medalion kciukiem – czy naprawdę możliwe jest zawarcie kontraktu z dwoma demonami.

15 komentarzy:

  1. Ole! Jestem pierwszaaa!!!
    Nieźle, nieźle. Wdż z Sebastianem hmm... podziwiam Różę, ja nie wyżyłabym do końca pierwszej lekcji, mimo że Sebastian jest moim najukochańszym demonkiem na ziemi. No, ale z tymi zajęciami praktycznymi to mnie rozwaliłaś, szczerze mówiąc to spadło mi się z krzesła :D
    A i no ten, u mnie od czasu opublikowania notki drugiej zdążył przybyć 1 rozdział specjalny, a na dokładkę rozdział 3 i 4. Będę zaszczycona jeśli zaglądniesz, a jeśli jeszcze skomentujesz to będę w niebo wzięta.
    Z wyrazami szacunku-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ole! Ktoś to skomentował! Dzięki, Ci, dobra kobieto!
      Ja nie miałabym nic przeciwko, mam WDŻ w szkole i prowadzą go głównie uczniowie.
      Taak, nie tylko Ciebie...

      A! Zaglądam i czytam na bieżąco, ale ponieważ nie odpowiadasz na moje komentarze, nie widzę powodu, by pisać następne.

      Z wyrazami szacunku, wdzięczności i ulgi,
      Fanaa.

      Usuń
  2. W którymś momencie przeczytałam "poczekać z kolacją do kolacji", lol XD
    Pal licho WDŻ, chciałabym zobaczyć Sebastiana uczącego religii.
    Oczywiście podobało mi się i czekam z zniecierpliwieniem na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możesz się śmiać, ale założę się, że Ty również jesz kolację, kiedy jesz kolację!
      Nie chciałabyś.
      W ogóle na żadnym przedmiocie być nie chciała.
      Kłamco! Właśnie, że nie! Są literówki! Czemu mi nie powiedziałaś? Czekałam, aż mi powiesz! A Ty, że "Ci się podobało", no proszę.
      Naprawdę, to dla krytyki w ogóle powstał ten blog.

      Usuń
    2. Ha, od paru lat nie jadam kolacji.
      Chciałabym, serio.
      Są literówki? Naprawdę? Gdzie?

      Usuń
    3. Ale gdybyś jadła, to byś jadła właśnie wtedy.
      ...no dobra.
      Nie pamiętam. Przez Ciebie wpadnę znów w marazm.

      Usuń
    4. Raczej wątpię.
      No cóż, skleroza nie boli. Chyba, nie pamiętam.

      Usuń
    5. Nie kłam! Dlaczego wszyscy kłamiecie?! O, NIEDOSKONAŁOŚCI WIEKUISTA!
      Trochę może boleć, ale nie wiem. Nie pamiętam, o czym pisałam.

      Usuń
  3. Sorka, że tak późno. Dopiero teraz mam dostęp do kompa... z internetem...
    Co do notki nie mam zastrzeżeń. Jest wszystko, co mam na swojej liście:
    -śmiesznie (patrz: drugi akapit opowiadanka)
    -owiane tajemnicą (ostatni fragment)
    Szczerze mówiąc nie znalazłam żadnych literówek.
    Jedna jedyna uwaga: Czy naprawdę muszę tak długo czekać na wasze notki?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie śmiałabym wyrzutów Ci robić!
      Cieszę się, że Ci się podobało, niech Pianki będą z Tobą!
      Nie martw się, wszyscy czekają na nie tyle samo :D

      Nie do końca rozumiem, co masz na myśli pisząc "wasze"...

      Usuń
    2. I nawet nie próbuj, bo ja Tobie coś zrobię (Ach! Ta moja osobowość XP)

      "Pianki"? Wolałabym "wafle", ale i jedno i drugie jest słodkie, więc nie narzekam :)

      Ty pewnie też... Aż wenka z urlopu wróci XP

      "Wasze" w sensie Twoje i naszej walniętej (nie obrażaj się, w moim słowniku jest to używane jako komplement) koleżanki Cheysy (chyba po raz pierwszy dobrze to napisłam XP).

      Usuń
    3. Haha, JAAK?

      Pianki są zajebiste, wyznaję marshmallowism, ten blog wyznaje marshmallowism, to wyznanie nawet ma na FB swoją stronę. Którą zrobiłam. Ale nadal ma.

      Nie, to nie wena. To chęci, czas, kradziony czas, zaległe terminy, stres, zmuszanie się do pisania lamerskich artykułów itd. Chciałabym, żeby brak weny był jedynym moją jedyną przeszkodą. Poza tym podczas długich, samotnych nocy natchnęło mnie na kilka innych dzieł. Nie wiem, czy będą publikowane, ale rozplanowałam je na nie więcej, niż 10 rozdziałów, więc chyba da się doczytać.

      Również gratuluję! I proszę o używanie opcji "odpowiedz" pod komentarzem :D

      Usuń
  4. Dziękuję za komplement i gratuluję poprawnego nauczenia pisania się mojego imienia :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Fanaa, jak możesz, boleśnie mi uświadamiasz, że jestem nikim i odbierasz chęć tworzenia moich wszystkich wiekopomnych dzieł, które leżą odłogiem na blogu tudzież w szafie.
    To okrutne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu. Usiądź. Napij się wódki. Pogłaszcz kotka. Uspokoiłaś się?
      To rozwiń myśl, bo czytam i czytam i nie wiem, o co Ci kurwa chodzi.

      A w ogóle, to witaj! Myślałam, że Cię straciłam, tak dawno temu ostatnie słowa nam dwóm wymienić Fortuna pozwoliła.

      Usuń