Dziś krótko. Pisane bez weny, ale ja tak mam, że z weną czy bez - zaczynam i pisze się samo. Rozdział nietypowy i mało w nim akcji, ale ma coś w sobie. Podoba mi się. Być może dlatego, że piszę to dwadzieścia minut po drugiej w nocy.
Tak, pewnie tak.
Ale uczę się, prawda? Chcę czuć się dobrze przy opisywaniu wszystkiego. Chcę być zajebista i w ogóle. Może kiedyś mi się uda?
Nie nudzę, do svidaniya!
***
- Sebastian.
Mężczyzna momentalnie przestał ignorować obecność Róży i spojrzał na nią z pytającym uśmiechem.
- Mam sprawę.
- Tak, tego się domyśliłem – wskazał jej fotel obok.
Usiadła.
- Hmm…wiesz…masz tu…wolne pokoje, prawda?
- Nie licząc tego, w którym brak żyrandola.
Aidii zrobiło się gorąco. Sebastian chętnie podrążyłby jeszcze ten temat, ale ciekawiła go inna rzecz.
- Spokojnie. Co z pokojami?
- Wiesz, mam…kolegę.
- Nic nowego.
- Sugerujesz coś?
- Zbaczasz z tematu.
Wzięła głęboki oddech.
- Studiuje tu, wywalili go ze stancji, szuka mieszkania – wyrecytowała jednym tchem.
Demon uśmiechnął się złośliwie.
- Na jakiej podstawie uznałaś, że mnie to obchodzi, Aidio?
- On nie ma gdzie się podziać.
- Naprawdę mi przykro.
Otworzyła usta i znów je zamknęła. Nie miała ochoty dyskutować z nim dłużej.
Niespiesznie przeszła do pokoju, spakowała do torby kosmetyczkę i parę ubrań, wyszła i skierowała się w stronę drzwi wyjściowych.
- Dokąd to? – Sebastian pojawił się tuż obok, gdy sięgała klamki.
- Do siebie. Biedak nie będzie siedział u mnie sam. – Szarpnięciem otworzyła drzwi. -Będziemy spać w jednym łóżku, bo wiesz, na podłodze gościowi nie wypada, mnie tym bardziej, i będziemy razem jeść posiłki i razem…
Położył rękę na drzwiach, zamykając je z trzaskiem.
- …się uczyć. – dokończyła i wyzywająco spojrzała na Michaelisa.
- Ciekawa wizja.
- Też tak uważam.
- Mam być zazdrosny?
W tym momencie Aidia poczuła dziwne sensacje w okolicach żołądka, przypominając sobie pewną burzową noc.
- Nie będziesz. – Stwierdziła cicho.
- Alice też się to pewnie spodoba.
- Och, naprawdę JESTEŚ zazdrosny – starała się ukryć nutkę histerii, jednak niespecjalnie jej to wyszło.
Demon nachylił się nad nią. Był blisko.
Zbyt blisko.
- Jestem.
Nie lubił takiej samowoli u swoich zabawek. I zdecydowanie nie chciał, żeby ktokolwiek inny je dotykał.
Ale tego nie powiedział.
Zwykłe „jestem” i tak wystarczyło, żeby dziewczynę zatkało.
Poczuła się dziwnie.
To było…przyjemnie uczucie.
Z pewnym trudem uświadomiła sobie, że ma ochotę go objąć. Nie przez to, co powiedział, ale przez tę bliskość. Zapach. Ciepło oddechu. Przez ten głos, którego tak lubiła słuchać.
- Powiedz mu, że może tu zostać na jakiś czas – stwierdził Sebastian wyprostowując się i po chwili odchodząc do połączonego z holem salonu.
- To twój chłopak? – Spytał beznamiętnie, siadając znów w fotelu.
- Raczej…bliski przyjaciel.
- Z tego co mówisz, bardzo bliski.
Sebastian dobrze wiedział, kim jest osoba, o której mowa i jakie ma z Aidią powiązania.
Z tym, że wiadomość o stałej inwigilacji trochę by ją zdenerwowała.
- Od dziecka – wyjaśniła.
- To urocze.
Widząc, że Sebastian nie ma nic więcej do powiedzenia, postanowiła iść do siebie.
Jakoś bolało ją patrzenie na jego obojętną minę.
- Zostań – powiedział, widząc, że chce odejść.
- Po co? – Prawie warknęła.
Nie otrzymawszy odpowiedzi, po prostu poszła do siebie.
Ledwie zdążyła usiąść na łóżku, poczuła podmuch zimnego powietrza i usłyszała trzask zamykanych drzwi.
- Prosiłem, żebyś została – oznajmił Sebastian.
- Nie chciałam.
Zignorował to.
Nie zważając na jej protesty położył ją na łóżku, zaraz umiejscawiając się obok.
- Spokojnie – nakazał łagodnie. Ujął jej dłoń i delikatnie pogładził jej wnętrze, a następnie położył na swoim policzku, z zaciekawieniem obserwując jej dezorientację.
- Zastanawiam się, czy ty mnie lubisz?
Zmieszała się jeszcze bardziej, nie wiedząc, jak zinterpretować nacisk położony na ostatnie słowo.
- Raczej nie – powiedziała, starając się rozładować atmosferę.
Nie wyszło jej, bo demon takim samym jak wcześniej, łagodnym ruchem pogładził ją po włosach. Pomyślał, że jeszcze raz chciałby poczuć jej słodycz. Zatrzymując rękę na karku, przysunął się i delikatnie ją pocałował.
Jej oczy rozszerzyły się ze zdziwienia. Kiedy się oderwał, chciała coś powiedzieć, ale powstrzymał ją, kładąc dłoń na jej wargach. Patrzył jej przez chwilę prosto w oczy, jakby chciał z nich coś wyczytać.
- Ja cię lubię. Zostaniesz ze mną, prawda? – To pytanie wypowiedział bardziej sam do siebie, jakby nie oczekując odpowiedzi.
Z dziwnym, przerażającym zadowoleniem.
- Ja zostanę – wyszeptał jej jeszcze do ucha. Oparł głowę na jej piersi, chcąc posłuchać bicia serca. Tego słodkiego rytmu. Melodii życia.
Napawając się świadomością, że należy do niego.
W Aidii wszystko krzyczało, że coś jest nie tak. To nie była zwyczajna czułość.
Ale nie umiała nazwać tego zachowania. Wiedziała tylko, że jest przerażające.
Kiedyś już czuła się podobnie.
Nagle wzrok Sebastiana spoczął na niewielkim, srebrnym medalionie na jej szyi – wcześniej musiała nosić go pod bluzką.
Nie, nie zauważył go wcześniej.
Powoli sięgnął po naszyjnik, ale kiedy Aidia zorientowała się, co robi, poderwała się i szybko go odepchnęła – z zaskoczenia pozwolił na to.
- Nie dotykaj tego!
Sebastian zmarszczył brwi. Najwyraźniej oswojenie niektórych zwierzątek nie było takie łatwe.
Miał ochotę zostać. Zmusić ją do pokazania mu medalionu, skoro nie chce zrobić tego sama.
Zmusić ją do wielu innych rzeczy.
Jakim prawem czegokolwiek mu odmawia?
Należy do niego.
Ale nie taki był jego plan.
Ona musi mu zaufać.
Musi sama oddać się jemu, we wszystkich aspektach.
Zamknął oczy, żeby nie przerazić jej ich chwilową czerwienią.
I tak była przerażona.
Jakim prawem była przerażona? Powinna mu ufać.
Idąc w stronę drzwi pomyślał, że ta gra będzie trudniejsza, niż mu się zdawało.
Więc i ciekawsza, nieprawdaż?
- Mam nadzieję, że on będzie znał swoje prawa. Śpij dobrze – powiedział już łagodnym, uspokajającym tonem.
Mimo, iż wiedział, że z pewnością nie będzie spała dobrze.
Na tę noc starannie zaryglował wszystkie wyjścia z posiadłości.
Tym razem dali mi przeczytać, ale nie dali napisać komentarza. Świat jest okrutny.
OdpowiedzUsuńPodobało mi się. Jak zwykle. To twoja wina, że masz styl, który polubiłam, proszę nie narzekać więc, ze jestem monotematyczna.
Szukałam błędów. Nie znalazłam. Nawet spacji żadnej nie zżarłaś!
o.O
OdpowiedzUsuńczekaj...
zaraz...
o.O x2
Nie zżeram! Spróbuj zamieścić coś na Onecie, przekonasz się, że znika połowa spacji, kiedy wklejasz coś z Worda.
Dziękuję, dobry człowieku. Stresowałam się tym rozdziałem.
Wiem coś o spacjach na Onecie. To jest przekleństwo.
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału: gomen, że dopiero komentuję, ale jakoś ostatnio nie miałam weny na nic, nawet czytanie.
Właściwie to nie wiem co napisać. Bo wiem, że napisać "podobało mi się" to trochę mało.
Ogólnie podoba mi się ta gra, którą prowadzi Sebastian. Nie robisz z tego jakiegoś romansidła, tylko takie cuś dziwnego, co jest tak inne, że aż zajebiste :D
Tak mniej więcej można ogarnąć moje wrażenia.
Bardziej mi się nie udało.
Łaa, niemalże dwa razy pod rząd użyłam słowa "napisać" D:
OdpowiedzUsuńCzuję się głupia.
Eee...mimo wszystko dziękuję :)
OdpowiedzUsuńNaprawdem cholernie wdzięczna, że jesteście w jakimś stopniu ze mną i czytacie to gó...eee, niefajne coś. Bo wiecie, nawet moje bliskie otoczenie nie ma na to ochoty. Pokłony, ot co!
Ekhm...niczego takiego nie zauważyłam, ale fajnie, że Ty też jesteś w tym aspekcie perfekcjonistką.
Piszesz wspaniale a w związku z tym chciałam cię zapytać kiedy będzie następna notka bo jestem bardzo ciekawa jakie będzie następne rozegranie Sebastiana w tej jego grze XD I żeby nie było.wątpliwości to na blogu " Do you want to be my friend " jestem Lady za.przeproszeniem Young . A na notkę będę czekać choćby do końca świata !!!
OdpowiedzUsuńDziękuję raz jeszcze! Oczywiście to coś, choć jest jedynie "workiem treningowym", cenię bardziej i dlatego każda opinia powoduje u mnie wzrost poziomu endorfin.
OdpowiedzUsuńKsiądz mówił, że endorfiny to zło i pomijając szczegóły jestem przez to na tym samym poziomie moralnym, co prostytutka, ale ja nic na to nie poradzę.
Nie wiem, kiedy następna notka. Żeby pisać, muszę mieć idealne warunki dopasowane do własnych preferencji. Aż dziw, że w ogóle coś kiedykolwiek napisałam.
Ale to miłe, że ten manat z psim ogonem...to znaczy Monochrom tak Cię zainteresował, że czekasz na notkę.
O, Pianku (to moje bóstwo, albowiem wyznaję marshmallowizm), nikt na mnie nie chce czekać. Nigdy. Więc to BARDZO miłe.
O Boże, o przepraszam
OdpowiedzUsuńO Satanie < jestem satanistką > czytam tą słodką notkę chyba milionowy raz i chyba się powieszę albo uschnę z tęsknoty za tym co może się tam jeszcze wydażyć . Ja by bardzo chciała nową nocie < popłakuje w kąciku pod biórkiem >
Uwielbiam wprost anonimowe komentarze.
OdpowiedzUsuńTo miłe, że moje małe bzdury wzbudzają w Tobie tak ckliwe uczucia. Notka - już wiem! - będzie najpóźniej siódmego lutego, kiedy wrócę ze strefy bezinternetowej mając ją napisaną. Ale może też być w następny weekend. Kto mnie wie.
Trzymaj się!
Jagby co to anonimem jest cały czas ta sama osoba ( licz tylko komentarze pod tą nocią ) A właśnie teraz będę się podpisywać normalnie . A teraz zmykam i będę siedzieć przy zegarze i go poganiać żeby czas płynął szybciej i żeby jak najszybciej był weekend. Sayonara i weno masz się trzymać z Faaną XD
OdpowiedzUsuńCheysy , znaczy się Lady za przeproszeniem Young
Jestem już nie anonimowa ! Czekam dalej, zegar się obraził, a mój mózg wyjechał na narty . Czekam czekam czekam czekam XD
OdpowiedzUsuń